Dzisiejszego dnia zespół KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski we własnej hali podejmował Rivas Ecopolis Madryt w ramach szóstej kolejki Euroligi kobiet. Nasze akademiczki po minimalnej przegranej w Koszycach nie zdołały pokonać również drużyny ze słonecznej Hiszpanii. Dynamiczny, wyrównany, zacięty i pełen dramaturgii pojedynek przyniósł rezultat 79:82.
Wynik spotkania otworzyły dziewczyny z zachodu Europy, jednak chwilę później Yuliya Dureika oddała celny rzut za trzy punkty. Natychmiast skutecznym atakiem odpowiedziały rywalki, a dokładnie Clara Bermejo Moreno. Gorzowianki poszły za ciosem i Liudmila Sapova też trafiła zza linii 6,25m! W tym momencie AZS prowadził 6:4, ale zaraz był remis, następnie prowadzenie 8:6 Rivasu. Kolejnym celnym trafieniem z dystansu popisała się Sydney Spencer, dzięki czemu było 11:10 dla koszykarek z miasta nad Wartą. Po zmianie Izabeli Piekarskiej na Jelę Vidacic, Samantha Richards pokierowała atakiem, po którym ponownie za 3 trafiła Spencer. Kolejna ciekawa akcja, tym razem z bezpośrednim udziałem Samanthy to moment, gdzie oddaje rzut jednocześnie z dźwiękiem syreny oznaczającej koniec czasu 24 sekund. Piłka znalazła drogę do kosza, jednak sędzia nie uznał tego trafienia, po czym spotkał się z ostrą krytyką ze strony kibiców. Na trzy minuty przed końcem podopieczne Dariusza Maciejewskiego prowadziły 15:12. Pierwsza kwarta ostatecznie skończyła się 22:18 dla zawodniczek Javier Fort"a, które po świetnym rozpoczęciu meczu przez gorzowianki oraz po ich kilki wspaniałych rzutach z dalszej odległości pozbierały się, ustawiły dobrze obronę i odbudowały swoją skuteczność w ataku.
Druga część gry przyniosła szybką zdobycz punktową dla obu stron. Za sprawą Sapovej i kapitan Justyny Żurowskiej dogoniliśmy jednak rywalki. Przeciwniczki się pogubiły, a AZS przejął inicjatywę. Nawet przy błędzie, jaki popełniła Richards potrafiła niemal natychmiast odzyskać piłkę. W przecięciu podania nie przeszkodził jej nawet dość niski wzrost. Przy stanie 26:28 po raz kolejny wyróżniła się Richards, zdobywając 2 punkty i jeszcze była faulowana, po czym wykorzystała rzut wolny i zyskała jednopunktowe prowadzenie dla Gorzowa. Madryt zdołał ponownie wyrównać, a spod własnego kosza zaczęła Vidacic, podając do świetne grającej australijskiej blondynki. Ta z kolei podała do Izabeli Piekarskiej, która trafiła za trzy. Chwilę później po raz kolejny, zdaniem kibiców, sędzia podjął nieprawidłową decyzję dyktując faul Vidacic, czym otworzył koszykarkom z Hiszpanii drogę do odrobienia czterech punktów i zmniejszenia przewagi AZS-u do jednego. Jednak dzięki Spencer i jej trafieniu z dystansu znów uciekliśmy rywalkom. Na minutę przed końcem o czas poprosił trener Rivas, a tablicy widniał wynik 37:37. Po przerwie mogliśmy zobaczyć chyba najciekawszy, a na pewno jeden z ciekawszych momentów tego spotkania, mianowicie najpierw trafiła Anna Cruz, ale szybko odpowiedziała na to Iza Piekarska i pierwsza połowa zakończyła się remisem 39:39.
Trzecia część spotkania wyraźnie była na korzyść Rivas Ecopolis. Przeciwniczki bardzo nam odskoczyły. Nasze akademiczki zupełnie się pogubiły. Na początku było jeszcze całkiem nieźle. Justyna Żurowska trafiła za dwa i byłą jeszcze faulowana. Wykorzystała rzut wolny i było 42:41. Następne cztery punkty zdobyły zawodniczki Fort"a, jednak do remisu ""trójką"" doprowadziła Dureika. Później było już gorzej. W połowie tej kwarty koszykarki z Hiszpanii osiągnęły przewagę 11 punktów i było 47:58. Gorzowianki potrafiły się zbliżyć maksymalnie na 4 oczka, ale rywalki im uciekły. Kilka niewykorzystanych okazji, gubione krycie i przed decydującymi dziesięcioma minutami AZS przegrywał 56:66.
Na ostatnią kwartę Dariusz Maciejewski powołał Sapovą, Vidacic, Katarzynę Dźwigalską, Spencer i Żurowską. Po 3 minutach gry nie zapowiadało się na znaczną poprawę. Było 61:70. Kolejną ""trójką"" popisała się Sydney Spencer. Bardzo dobrze w obronie grały zawodniczki Rivasu. Nie pozwalały gorzowiankom rozegrać szybkiej akcji pod swoim koszem, stąd wiele błędów 24 sekund. Warta odnotowania jest akcja Żurowskiej, która mając jeszcze 15 sekund na rozegranie akcji zdecydowała się jednak na rzut, co się opłaciło. Gdy do końca pozostały niespełna trzy minuty z boiska wyleciała Petra Ujhelyi za swój piąty faul. Vidacic wykorzystała rzuty osobiste, a chwilę później skutecznie Żurowska i było już 72:74, a do końca 2 minuty. W końcu faulowana Richards przez Cruz i był to piąty faul zespołu, co oznaczało rzuty osobiste po każdym faulu. Jeden wykorzystany przez Samanthę. Następnie Jelena Dubljevic ustala wynik na 73:79 i przy tym faulowana. Dorzuciła jeszcze jedno oczko. Później powolutku zbliżały się akademiczki. Na 9 sekund przed końcem rzuty osobiste dla Vidacic obydwa udane i piłka z boku dla AZS-u, ponieważ był to faul techniczny. Wymiana piłki między Richards i Żurowską, podanie do Spencer, która chciała rzucić za trzy, niestety nie zmieściła się w czasie i mecz zakończył się wynikiem 79:82.
Podsumowując, tak jak zapowiadano, był to ciężki mecz dla naszych koszykarek. Mogły go jednak wygrać. Skuteczność była bardzo dobra, szczególnie na początku meczu. Wiele trafionych rzutów zza linii 6 m 25 cm. Jednak i tak odrobinę zabrakło. Klasa rywala, prowadzącego w grupie C była jednak zbyt wielka, ale KSSSE AZS PWSZ potrafił mimo tego nawiązać bardzo równą walkę. Miejmy nadzieję, że ta minimalna porażka nie złamie naszych zawodniczek i już w najbliższą niedzielę ograją na własnym terenie obecnego mistrza Polski, czyli gdyński Lotos.
Komentarze opinie