Dyrektor Marek Twardowski zabezpieczył obsadę lekarskich dyżurów i chwilowo sam kieruje Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym. Pacjenci są przyjmowani na bieżąco.
Dyrektor Twardowski od kilku dni, w ramach swoich uprawnień, kieruje pracą Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dotychczasowy kierownik wystąpił do dyrekcji lecznicy o zgodę na odstąpienie od wykonywania obowiązków służbowych kierownika oddziału. Taką zgodę uzyskał.
Zanim zapadły decyzje dotyczące obsady dyżurów lekarskich, dyr. Twardowski konsultował się z ordynatorami sześciu oddziałów, których specjaliści zgodnie z ustawą mogą pracować na SOR-ze. Są to: anestezjologia i intensywna terapia, choroby wewnętrzne, chirurgia ogólna, chirurgia dziecięca, ortopedia i traumatologia narządu ruchu, pediatria. – Wszyscy orzekli, że SOR jest szpitalowi niezbędny. W związku z tym poprosiłem ich o pomoc w obsadzie całodobowej i całorocznej dyżurów. Do poniedziałku do 10.00 nie otrzymałem ani jednej propozycji. Dlatego korzystając ze swoich uprawnień sam oddelegowałem do pracy lekarzy – tłumaczy M. Twardowski.
Zgodnie z przepisami dyrektor szpitala ma prawo oddelegować każdego lekarza i każdego rezydenta, który skończył dwa lata specjalizacji, do pracy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Warunek jest tylko taki, że muszą to być lekarze sześciu wymienionych w ustawie specjalizacji, a czas ich oddelegowania nie może przekraczać trzech miesięcy w roku.
Dyrekcja lecznicy zawarła ze specjalistami 20 umów na pracę w części zabiegowej i niezabiegowej oddziału. – SOR działa zgodnie z prawem, a opieka nad pacjentami jest należycie zabezpieczona – mówi dyr. Twardowski.
Szpitalny oddział ratunkowy jest najbardziej deficytowym oddziałem w gorzowskim szpitalu. Miesięcznie przynosi 360 tys. zł strat. Lekarze niechętnie podejmują pracę na SOR-ze, bo jest ona trudna i niewdzięczna.
Komentarze opinie