Dzień 14 czerwca dla kibiców gorzowskiego sportu z pewnością zapisał się wielkimi literami. Cztery lata temu historyczny awans do I ligi uzyskał Gorzowski Klub Piłkarski. Oprócz GKP swoje triumfy święciły również koszykarki, żużlowcy i wielu innych sportowców z miasta nad Wartą. Te czasy mogą już jednak nie wrócić z powodu kryzysu finansowego. Na pomoc gorzowskim klubom wyszło stowarzyszenie "Tylko Gorzów", które zorganizowało kolejną już debatę. Tym razem celem było znalezienie złotego środka na finansowanie gorzowskiego sportu.
Gospodarzami debaty byli przewodniczący stowarzyszenia "Tylko Gorzów" Jacek Bachalski, Jan Kochanowski oraz Zenon Michałowski. Wśród gości znaleźli się działacze wszystkich gorzowskich klubów, chcących wspólnie szukać sposobu na finansowanie gorzowskiego sportu. Swoje propozycje mogli przedstawić obecnej na spotkaniu wiceprezydent Alinie Nowak oraz Dyrektorowi Wydziału Sportu w Urzędzie Miasta, Tomaszowi Kucharskiemu.
Na tą okazję przygotowano specjalny film, pokazujący niegdysiejsze sukcesy gorzowskich sportowców. Nie zabrakło jednak przepychanek. Ostre słowa padały m. in. z ust Prezydenta Miasta Gorzowa, Tadeusza Jędrzejczaka. Sport na poziomie IV czy V ligi nie jest sportem zawodowym i nie trzeba płacić pensji. To jest chore w Polsce, że zawodnik 22-letni gra sobie w V lidze i bierze jeszcze za to pieniądze. - mówił prezydent. Materiał obejmował także wypowiedzi wiceprezesów Gorzowskiego Stowarzyszenia Piłki Ręcznej, Tomasza Jagły, czy obecnego na spotkaniu Ireneusza Madeja z KSSSE AZS PWSZ Gorzów. Jednym z głównych problemów jest baza. Kibice są też sponsorami. Gdyby była już hala w Gorzowie to myślę, że nie prosilibyśmy o dodatkowe pieniądze. - zwrócił uwagę wiceprezes koszykarek.
Na nagraniu dość istotne słowa padły także z ust przyszłego prezesa Stali Gorzów, Ireneusza Macieja Zmory, który mówił o sporcie, jako o towarze.
Trzeba stworzyć dobry towar, który może się sprzedać. Tym towarem jest widowisko sportowe. Kibica czy telewizji nie przyciągnie coś, co jest obdrapane i brudne.
Działacze są zgodni z radnymi w kwestii nieutrzymywania klubów przez miasto. Jednak cięcia, jakie nastąpiły w ubiegłych latach były zbyt drastyczne, by kluby mogły zachować płynność finansować. Z przedstawionych na debacie wykazów wynika, że w 2010 roku na kulturę fizyczną przeznaczono 10 mln złotych, z czego 6,8 mln dostał sport wyczynowy, w którym zawarto również 3,8 mln złotych dla sportu kwalifikowanego. W 2011 roku na kulturę fizyczną z miejskiej poszło 4,8 mln zł, w tym 2,8 na sport wyczynowy, a w tym roku odpowiednio 3,2 mln i 1 mln. Nie można się więc dziwić, że z tak wielu grających na wysokim poziomie klubów zostały najwyżej dwa, a pozostałe albo pospadały do niższych lig albo grozi im nawet likwidacja.
Nadal nie wiemy, czy GTPS wystartuje choćby w II lidze. - mówił wiceprezes siatkarskiej drużyny, Zenon Michałowski.
Jednym z ciekawych pomysłów było zwolnienie z podatków od prowadzenia działalności gospodarczej firm, które zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mogłyby przekazać sponsorowanym klubom. Głosem rozsądku w dyskusji starał się być Jan Kochanowski.
Nie oszukujmy się. Mamy kryzys, w związku z czym nikt nie może żądać nad wymiar. Tu jest powód do dyskusji. Jak zrobić, żeby zwiększyć dochody, ale również zwiększyć możliwości finansowania sportu w Gorzowie. Odbudowanie czegoś, co się zburzyło w ciągu roku, będzie trwało pięć, sześć czy nawet więcej lat. - tłumaczył Kochanowski.
Wiceprezydent Alina Nowak miała niełatwy orzech do zgryzienia, gdyż musiała odpowiadać na wiele pytań i wiele rzeczy prostować. Za przykład podajmy wyjaśnienia dotyczące sprzedaży nieruchomości, z których pieniądze mogłyby trafić na konta klubowe.
Rok 2012 pozwala na finansowanie sportu tylko i wyłącznie z przychodów bieżących. Nie można więc finansować sportu, edukacji czy kultury z wydatków majątkowych. Fakt, że uda się sprzedać jakąś nieruchomość, nie wzbogaci budżetu miasta w tej mierze, aby pozwoliła dofinansować daną sferę. - mówiła wiceprezydent. Alina Nowak podkreślała, że miasto chciałoby jednak kłaść nacisk na szkolenie dzieci i młodzieży, aby je zająć sportem, z którego mogą czerpać wzory.
Sport wyczynowy może wydawać się mniej ważny, ale z drugiej strony, jeśli nie będziemy mieli autorytetów ze strony dorosłych to nie będzie, z kogo czerpać wzorów. Spójność w tych działaniach jest więc bezdyskusyjna. - kontynuowała pani wiceprezydent.
Największym zaskoczeniem dla zebranych była informacja o sondzie "Marka Gorzów" wśród mieszkańców Gorzowa. Większość zebranych w sali Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej nie słyszała o takim głosowaniu, w którym obywatele wskazali pięć dyscyplin, które mogą liczyć na wsparcie, podobne do tegorocznego. Miasto chce postawić na 5 dyscyplin. Mianowicie dwie drużynowe, tj. żużel i koszykówka kobiet, a także na trzy dyscypliny indywidualne: wioślarstwo, kajakarstwo i pływanie. Pozostałe dyscypliny będą mogły składać wnioski do konkursu tak, jak to miało miejsce w ubiegłym roku.
Największą bolączką działaczy jest ciągły brak nowej uchwały dotyczącej finansowania sportu. Rada Miasta wciąż nad tym pracuje i podobno ostateczny projekt ma się pojawić w wakacje. W tym momencie z pomocną dłonią wyszli działacze stowarzyszenia "Tylko Gorzów", którzy opracowali własny projekt. Z kolei Ireneusz Madej przypomniał o tym, iż niegdyś przy prezydencie pracowała Rada Sportu, która istniała jeszcze 6 lat temu. Wtedy kluby mogły starać się o dofinansowanie w wysokości 30 procent swojego budżetu.
Również uważam, że miasto nie jest w stanie utrzymać wszystkich dyscyplin sportu, ale te zasady muszą być jasne, klarowne i czytelne tak, żeby każdy wiedział od początku, ile dostanie. - apelował Madej, wspominając sytuację rozbioru euroligowego składu koszykarek AZS PWSZ - i te słowa można uznać za najlepsze podsumowanie debaty.
Kolejnym projektem był pomysł radnego Romana Sondeja, który proponował, by każda z dyscyplin była "wyceniana" poprzez pryzmat ligi, w której bierze udział i miejsca, które zajęła w minionym sezonie, a w przypadku dyscyplin indywidualnych oceniane byłyby zdobyte medale na mistrzostwach Europy, świata czy na Igrzyskach Olimpijskich. Na tej podstawie można by rozdysponowywać pieniądze na dalszą promocję poprzez sport.
Za pomocą wzoru matematycznego jesteśmy w stanie wycenić miejsce zajęte na koniec sezonu przez drużynę. To są mechanizmy policzalne i pozwalają sternikom klubu na analizę i wyliczenie budżetu, na jaki można liczyć w ramach promocji miasta przez sport na każdym poziomie rozgrywek i w każdej dyscyplinie. Apeluję, sięgnijcie do tego projektu. Jeżeli uznacie, że przeszkadza wam moje nazwisko, moja przynależność partyjna to ja się pod tym nie muszę podpisywać. - wyjaśniał Roman Sondej.
Sporo kontrowersji wzbudzały wypowiedzi Tomasza Kucharskiego, który nie zgadzał się z tym, że każda drużyna powinna mieć ekipę seniorów. Dyrektor Wydziału Sportu twierdził, że talenty można wysyłać do innych miast, do Szkół Mistrzostwa Sportowego. Kucharski wspomniał również, że poszczególne kluby, z mniejszym budżetem, powinni skupić się na rozwoju gorzowskiego sportu, a więc nie sprowadzać zawodników, którzy nie będą chcieli pozostawać w Gorzowie. Z tym ostatnim zdaniem można się akurat zgodzić.
Na spotkaniu obecny był także wieloletni działacz sportowy, prezes Gorzovii, Ryszard Kulczycki, który wraz z Ireneuszem Madejem tworzył Radą Sportu przy Prezydencie Miasta. Był on oburzony tym, co działo się podczas debaty.
Mówi się teraz o skreślaniu, likwidowaniu, a przechodzimy do finansowania tylko jednej czy dwóch dyscyplin sportu. - mówił Kulczycki. Ja się nie spotkałem z sondażem, że mieszkańcy wybierają dyscypliny. Podejrzewam, że było to na meczu żużlowym i koszykówki. - kontynuował, zwracając się do wiceprezydent Aliny Nowak. - Działałem przy Radzie Sportu, kiedy dyrektorem był pan Stanisław Woźniak. Opracowaliśmy wtedy kilka tomów pt. "Strategia rozwoju sportu w mieście". Gdzie ona się podziała? To powinno już funkcjonować. Myśmy się napracowali 5 lat i nie ma żadnego efektu. Podoba mi się pomysł pana Romana Sondeja, choć nie wszystkie jego punkty. Zastanówmy się, czy warto likwidować dorobek naszych przodków, naszej utalentowanej młodzieży, która osiągała wiele sukcesów. - grzmiał prezes zespołu tenisistów stołowych.
Na koniec, w formie pewnej refleksji, przytoczono przykłady 16 miast, a wśród nich Zielonej Góry czy Tych, które na różne sposoby radziły sobie z problemem finansowania sportu. Jedne stawiały na rozwój jednej dyscypliny, drugie na kilka, a jeszcze inne zakładały specjalne stowarzyszenia, jak np. Tyski Sport, które pomagały w zbieraniu funduszy i gromadzeniu sponsorów. W jakim kierunku pójdzie Gorzów Wielkopolski? Miejmy nadzieję, że w naszym mieście w końcu ruszy współpraca i połączone pomysły, które zostały przedstawione na debacie, wylądują na stole Rady Miasta, która zrobi krok ku odnowie potęgi gorzowskiego sportu, który jeszcze przed dwoma laty był fenomenem na skalę nie tylko całej Polski, ale również i Europy.
Komentarze opinie