Reklama

Dalszy ciąg gorzowskiej afery budowlanej

RMG Fm
03/06/2013 10:08
Na wokandę szczecińskiego Sądu Apelacyjnego wraca rozprawa w tzw. gorzowskiej aferze budowlanej. Wielokrotnie przekładana, rozpocznie się w poniedziałek o godzinie 9.00. Na decyzję sądu apelacyjnego czeka piętnastu oskarżonych, skazanych nieprawomocnymi wyrokami w pierwszej instancji, w tym prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak, były wiceprezydent miasta Andrzej K., były szef miejskich inwestycji Władysław Ż. oraz kilku przedsiębiorców z branży budowlanej.

Proces przed Sądem Apelacyjnym w Szczecinie rozpoczął się w czerwcu ubiegłego roku. Dotychczas odbyły się cztery rozprawy. Kolejne – w styczniu tego roku, w lutym i maju - przekładano. Za pierwszym razem na wznowienie procesu nie pozwoliły przepisy. Nie udało się bowiem na czas powiadomić o terminie rozprawy jednego z nieprawomocnie skazanych.

Chodziło o Ryszarda P., kierownika budowy na inwestycjach prowadzonych przez firmę PBI. Przypomnijmy, jej upadłość była jednym z wątków afery budowlanej. Ryszard P. był oskarżony o naruszenie prawa budowlanego i poświadczenie nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania korzyści majątkowych. Przed sądem w Gorzowie Ryszard P. usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Za drugim razem o przesunięcie terminów prosił nowy obrońca byłego szefa miejskich inwestycji Władysława Ż. Adwokat Michał Kałużny, który przejął sprawę po zmarłym Eugeniuszu Tyranowskim, potrzebował czasu na zapoznanie się z aktami.

Ostatecznie sędzia Janusz Jaromin zdecydował, że strony procesu, największego w historii Gorzowa, znów staną naprzeciwko siebie 3, 4 i 7 czerwca.

Przerwa w procesie, przypomnijmy, to decyzja sędziego, który podzielił wątpliwości obrońców oskarżonych w sprawie opinii biegłej Teresy Paczkowskiej. Na dokumencie suchej nitki nie zostawia także prezydent Tadeusz Jędrzejczak.

Opinia biegłej Teresy Paczkowskiej to jeden z najważniejszych dokumentów w procesie. To na nim w głównej mierze oparty jest akt oskarżenia. Opinia dotyczy największych gorzowskich inwestycji prowadzonych w latach 1999-2003, w tym budowy trasy średnicowej i odcinka drogi krajowej nr 22. Dokument zawiera opis nieprawidłowości, które, zdaniem biegłej, miały mieć miejsce na badanych przez nią inwestycjach. Tymczasem zdaniem obrońców oskarżonych dokument ma sporo wad, na przykład myli numery działek, a poza tym, co przyznała sama biegła, w jego konstruowaniu uczestniczyło osiem innych osób. To nie jest zabronione, ale ten fakt biegła miała obowiązek zgłosić, a tego nie zrobiła. Z uwagi na wagę dokumentu i na wątpliwości obrońców sąd postanowił, że biegła swoją opinię uzupełni i wyjaśni rolę swoich „pomocników”. Dodatkowo, na wniosek obrońców, sędzia Janusz Jaromin postanowił przesłuchać, w charakterze świadków, czterech „pomocników” biegłej. Do przesłuchań ma dojść właśnie podczas najbliższych rozpraw. Przed sądem stanie między innymi mąż biegłej, Wiesław Paczkowski, jeden z prodziekanów wydziału budownictwa i architektury Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.

Oprócz niego przed sądem mają stanąć również: Witold Buczyński (były wicedyrektor wydziału inwestycji w szczecińskim magistracie), Jacek Włodarczyk (specjalista ds. kosztorysowania) oraz Leszek Seredyński, pod okiem T. Paczkowskiej pisał pracę magisterską.

Dodajmy, że w uzupełnieniu opinii biegła pisała, że osoby wymienione w sporządzonym przez nią dokumencie zostały "doproszone do wykonywania czynności czysto technicznych, zwykle o charakterze pomocniczym czy też asekuracyjnym". Taką rolę miał spełniać między innymi mąż biegłej, który, jak pisała w uzupełnieniu opinii, był jej kierowcą i w podróżach do Gorzowa tylko jej towarzyszył. To jednak nie przekonuje obrońców oskarżonych i ich samych w tym prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Wskazują oni, że przed sądem pierwszej instancji biegła mówiła zupełnie co innego o swoich pomocnikach. W wypowiedziach dla Gazety Wyborczej obrońcy wytykali, że w Gorzowie biegła mówiła o pomocnikach, bo nie mogła przecież znać się na wszystkim, a już w Szczecinie ich pomoc została sprowadzona tylko do roli na przykład kierowcy. I właśnie między innymi te wątpliwości Sąd Apelacyjny w Szczecinie będzie chciał wyjaśnić.

Przypomnijmy, rozprawa apelacyjna w tzw. gorzowskiej aferze budowlanej ruszyła przed szczecińskim sądem w czerwcu ubiegłego roku. Od wyroku w pierwszej instancji, z lipca 2011 roku, odwołało się 15 oskarżonych. Wśród nich prezydenta Gorzowa, który, w pierwszej instancji został skazany na 6 lat więzienia, zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 8 lat oraz wysoką karę finansową. Prezydent Gorzowa wielokrotnie podkreślał, że czuje się niewinny i nie działał wbrew interesom miasta.

Przypomnijmy, rozprawa przed sądem w Gorzowie toczyła się od jesieni 2008 r. Poprzedziło ją trwające pięć lat śledztwo. W tym czasie badano największe inwestycje realizowane przez gorzowski magistrat w latach 1999-2003. Śledczy ze Szczecina i Gorzowa skupili się przede wszystkim na dwóch kluczowych inwestycjach - budowie trasy nr 22 i trasy średnicowej. Akt oskarżenia liczył 160 stron. Postawiono ponad 50 zarzutów. Zdaniem śledczych w Gorzowie przy realizacji badanych inwestycji dochodziło do zawyżania faktur oraz płatności za niewykonane prace, a inwestycjom miało towarzyszyć zjawisko korupcji. Prokuratura tłumaczyła taki stan funkcjonującym w mieście towarzyskim układem między światem biznesu a urzędnikami. Szczecińska prokurator – Ewa Cybulska - jeszcze przed gorzowskim sądem podkreślała, że w badanym okresie „wszystko działo się w atmosferze wszechwładnej korupcji. Co najmniej część firm upadła w tym okresie z powodu konieczności dawania łapówek. Zwornikiem całego mechanizmu był Tadeusz Jędrzejczak”. Te słowa, jeszcze w Gorzowie, odpierał prezydent Jędrzejczak. Podkreślał, że w sprawie stawianych mu zarzutów gorzowski magistrat był wiele razy kontrolowany, także przez NIK. Zdaniem prezydenta te kontrole nie udowodniły niczego.

Sąd w Gorzowie dał wiarę prokuratorom ze Szczecina. Wyrok w pierwszej instancji usłyszało 17 osób. Do szczecińskiego sądu odwołało się 15 osób. Wśród nich prezydent Gorzowa.

Jedną z win prezydenta, według oskarżycieli, było polecenie prezesom spółek PBI oraz Marciniak S.A. wpłacenie biznesmenowi z Żywca po ponad 400 tys. zł za dostawę krzewów na miejskie inwestycje. W rewanżu ów biznesmen, mający znajomości w Agencji Mienia Wojskowego, miał miastu załatwić tańszy wykup ziemi po dawnym poligonie na rogatkach Gorzowa. Według oskarżycieli pieniądze zostały przekazane, krzewów nikt nigdy nie zobaczył. Później stratę właściciele spółek mieli sobie odbić na miejskich inwestycjach. Już podczas rozprawy apelacyjnej w Szczecinie prezydent Jędrzejczak stwierdził, że nie może być to prawdą.

Także jeden z obrońców prezydenta – znany adwokat Jacek Dubois - stwierdził, że istnieje dowód, którego sąd w pierwszej instancji nie wziął pod uwagę. Jak twierdził podczas ostatniej lipcowej rozprawy - firma, której zapłacono za krzewy, miała zamiar wykonać to zlecenie. Więc nie płacono za coś, co z góry miało nie zostać wykonane. Ma świadczyć o tym rachunek, który potwierdza, że przedsiębiorca z Żywca kupił 180 tys. krzewów za 630 tys. zł. Jacek Dubois podkreślał, że ten dokument nie znalazł się w aktach sprawy, co miałoby istotny wpływ na końcowy wyrok.

Kolejne zarzuty dotyczyły budowy wagi i wjazdu do firmy Z. Marciniak S.A. oraz świadomego zatwierdzenia zawyżonej przez PBI faktury. Tadeusz Jędrzejczak podkreślił, że teza o wręczeniu łapówki jest nieprawdziwa.

Wszyscy obrońcy T. Jędrzejczaka, a ma ich trzech, wnosili przed sądem apelacyjnym o jego uniewinnienie lub przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Podkreślali, że przy stawianiu niektórych zarzutów, a później wyroku, opierano się na zeznaniach niewiarygodnych świadków [Chodzi o Zygmunta M., także oskarżonego w procesie, szefa upadłej w tamtych czasach firmy PBI]. Innych zaś świadków, którzy - zdaniem adwokatów -wnieśliby coś do sprawy, nie przesłuchano. Dodajmy, że prezydentowi nie udowodniono przyjęcia korzyści majątkowych. Ponadto został uniewinniony od jednego z zarzutów, który dotyczył wyłudzenia od jednego z towarzystw ubezpieczeniowych kwot gwarancyjnych za źle wykonane prace budowlane.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do