Opieszałość, lenistwo i lekceważenie - oburzenia nie kryją klienci największego obecnie marketu w Gorzowie. Od kilku tygodni by zrobić z zakupy w hipermarkecie przy ulicy Słowiańskiej w godzinach popołudniowych, wieczornych lub nocnych trzeba do czasu zakupów doliczyć jeszcze czas oczekiwania w kolejce do kasy. A ten przekracza często czas samych zakupów.
Klienci sklepu nie zmieniają, bo jak mówią tu jest wszystko pod ręką, ale trudno im się pogodzić z sytuacją, gdy w kolejce czekać muszą ponad 30 minut. Ich zdaniem taki zastój spowodowany jest odpływem pracowników. Nic dziwnego za tak niewielką pensję też wyjechałbym na Zachód i pracował w podobnych warunkach za znacznie wyższą pensję mówi nam jeden z klientów supermarketu. Sprawdziliśmy. Jak wyjaśnia rzecznik prasowy sieci hipermarketów Tesco - Przemysław Skory kolejki to naturalna sprawa, w sklepie nie brakuje personelu. Zdarza się jednak, że rano zamiast pracownika, pojawia się telefon z informacją, że bierze on jednodniowy urlop na żądanie. W tej sytuacji trudno jest zorganizować natychmiastową zmianę. Trudno także zareagować na taką informację agencjom pracy tymczasowej, które w ściśle współpracują z supermarketami. O zapotrzebowaniu na pracownika taką agencję trzeba bowiem powiadamiać z co najmniej kilkudniowym wyprzedzeniem. Niestety jak podkreśla Przemysław Skory w związku z sezonem urlopowym rzeczywiście sytuacja, że rano zabraknie kilku osób na zmianie powtarza się częściej niż w ciągu roku. Gorzowianom nie pozostaje nic innego jak przez kilka tygodni jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Jak zapewnia Przemysław sytuacja nie jest absolutnie związana z nagłym odpływem pracownikom, chociaż sklep cały czas poszukuje kilkunastu osób do pracy, CV można skalać w obydwu oddziałach gorzowskich hipermarketów.
Komentarze opinie