Czy w gorzowskim szpitalu wykonuje się zbyt dużo cesarskich cięć? Ministerialni urzędnicy chcą ograniczać liczbę cesarek w całym kraju, bo ich zdaniem lekarze i pacjentki często idą na łatwiznę. W naszej lecznicy cesarki to 20% wszystkich porodów, a więc mniej niż średnia w kraju.
- I nie ma mowy, by kobieta miała cesarskie cięcie na żądanie, za kilkaset złotych - zapewnia pełniący obowiązki ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego dr Piotr Gratkowski. "Cesarki" są wykonywane tylko i wyłącznie ze wskazań medycznych, bo to poważna operacja wiążąca się z poważnym ryzykiem - mówi dr Gratkowski. I dodaje, że próby ingerowania urzędników w sprawy porodów to bardzo ryzykowne posunięcie. Tym bardziej, że zmniejszanie liczby cesarek ma się odbywać poprzez zrównywanie stawki jaką NFZ płaci za naturalny poród i cesarskie cięcie. - Już teraz różnica wynosi tylko 300 złotych, a zaangażowanie lekarzy przy cesarce jest nieporównywalnie większe. Za takie pieniądze trudno zapewnić pacjentkom należytą opiekę - mówi dr Gratkowski.
Komentarze opinie