Koniec kwietnia i początek maja będzie bardzo trudnym okresem dla zespołu KSSSE AZS PWSZ Gorzów. 30 kwietnia i 1 maja odbędą się dwa kolejne spotkania finałowe z Lotosem Gdynia, tym razem na terenie rywala. Po dwóch pojedynkach w Gorzowie w rywalizacji mamy remis 1:1.
Dwie poprzednie potyczki ukazały obydwie ekipy w różnym świetle. W pierwszym meczu to gorzowianki przeważały przez całe spotkanie, pozwalając przeciwniczkom zbliżyć się w pewnym momencie na dwa punkty. Cały czas jednak to one kontrolowały przebieg rywalizacji, ostatecznie wygrywając 78:74. W drugiej potyczce sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie. Po zdobyciu prowadzenia gdynianki nie oddały go już do końcowej syreny. AZS zagrał fatalnie w obronie, a skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Kosztowało to ich porażkę 72:80.
Wśród naszych rywalek na największe wyróżnienie zasługuje Magdalena Leciejewska. Zagrała znakomite drugie spotkanie, za co była chwalona przez obydwu szkoleniowców. W pierwszym pojedynku również była bardzo ważnym ogniwem drużyny. Łącznie zdobyła 46 punktów przy wspaniałej skuteczności. Z różnym szczęściem grały zagraniczne zawodniczki takie jak: Erin Phillips i Tanasha Wright. Pierwsza z nich znakomicie zakończyła pierwszy mecz, rzucając wiele trójek. Z kolei druga koszykarka była bardzo aktywna na początku wygranego przez Lotos spotkania, a potem zarządzała grą w środku pola. Dość słabo jak na swoje warunki spisywała się Louice Halvarsson. Ta wysoka dziewczyna zdobyła jedynie dwa oczka w przegranym pojedynku. Z nienajlepszym skutkiem zagrała także Oliwia Tomiałowicz, choć dużo lepiej wyglądała to w drugim meczu, w którym zdobyła 10 punktów w ciągu 30 minut, jakie spędziła na parkiecie. W zespole Jacka Winnickiego bardzo ważna rolę pełni Ivana Matovic. Zawodniczka agresywna, waleczna i dość wysoka. Gdy jest obecna na boisku to większość akcji przechodzi właśnie przez nią. Jej dorobek to 27 punktów i 13 zbiórek oraz 4 asysty. Najlepsza przy ostatnim podaniu jest wspomniana już Phillips. Razem 13 asyst.
W zespole Dariusza Maciejewskiego na rozegraniu lepiej radzi sobie Samantha Richards. 9 asyst oraz 24 punkty. Katarzyna Dźwigalska pozwala jej odetchnąć jednak jest mniej skuteczna. Przeciętnie spisuje się Sidney Spencer. Jak na razie nie porywała ilością rzutów zza linii 6,25m. Zaledwie 3 udane próby z 6. Zazwyczaj stara się częściej o zdobycz z dystansu. Jedną z najbardziej niespełnionych zawodniczek tego finału jest Yuliya Dureika. Mało czasu spędzonego na boisku i mało okazji do zaprezentowania możliwości rzutowych. Być może należałoby bardziej ją wykorzystywać w akcjach ofensywnych. Wciąż pewne wahania formy można zauważyć u kapitan Justyny Żurowskiej, chociaż zagrała lepiej w drugim spotkaniu to wciąż odrobinę brakuje tej pewności przy próbach za trzy. Trudno mieć zarzuty do Izabeli Piekarskiej. Dobrze wypełnia swoje obowiązki w defensywie, zbierając piłki, a w ataku robi co może, choć nie zawsze wychodzi, ale chęci odmówić jej nie można, co można powiedzieć o większości zawodniczek. Swojego optymalnego poziomu nie prezentowała także Liudmila Sapova. Niemal bezbłędna z linii rzutów wolnych, lecz gorzej przy zdobyczy z gry. Kolejny niewykorzystany potencjał może też drzemać w Agnieszce Kaczmarczyk. Niedużo szans na zdobycie punktów, ale niestety także problem z wykorzystaniem tych, które otrzymała. Największą zagadką jest jednak Amerykanka Nicky Anosike. 50% skuteczności w pierwszym meczu, a zaledwie 13% w drugim, jeśli chodzi o rzuty za dwa punkty.
Miejmy nadzieję, że ten przegrany mecz był wynikiem pewnego zmęczenia, choć na to dużo bardziej powinny narzekać zawodniczki wciąż aktualnego mistrza Polski. W sezonie zasadniczym udało się wygrać w Gdyni, więc dlaczego miałoby się nie udać tym razem. Trzeci mecz finałowy odbędzie się 30 kwietnia o godzinie 18, zaś czwarty 1 maja o 16:15. Jeśli nadal nie będziemy znali zwycięzcy Ford Germaz Ekstraklasy obydwa zespoły przyjadą na rozstrzygający pojedynek do Gorzowa 3 maja. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie potrzeby go rozgrywać, oczywiście z korzyścią dla nas.
Komentarze opinie