Comeback w drugiej połowie, ale końcówka dla Energi
egorzow.pl - Marcin
04/01/2015 19:53
Dwukrotnie lepsze okazały się koszykarki Energi Toruń w starciach z KSSSE AZS PWSZ Gorzów. W niedzielę Katarzynki wygrały z Akademiczkami po niezwykle emocjonującym meczu 79:78. O wszystkim zadecydowały ostatnie sekundy.
Od dobrych wejść pod kosz rozpoczęły koszykarki gości, a gospodynie nie były zbyt skuteczne. Na domiar złego, przy stanie 1:6 Alyssia Brewer popełniła faul niesportowy, ale z tego prezentu nie skorzystała Tijana Ajduković. Nie zmienia to jednak faktu, że lepiej prezentowała się Energa Toruń, dlatego też po niespełna czterech minutach trener Dariusz Maciejewski postanowił swoich graczy doprowadzić do porządku. Było już 1:11. W kolejnych minutach nie wyglądało to lepiej, ale i przyjezdne się myliły. Głównie z linii rzutów wolnych. AZS stracił jednak Klaudię Czarnodolską, która z grymasem bólu zeszła z parkietu, trzymając się za szczękę. Odrobina lodu uspokoiła jednak sprawę i później koszykarka wróciła do gry. Drugi punkt dziewczyny z Gorzowa zdobyły dopiero po sześciu minutach gry. Pod koniec nieco się jednak rozruszały. Dobry blok, kontra i nieco lepsza celność gorzowianek spowodowały, że tym razem o przerwę poprosił Elmedin Omanic. Było to jednak chwilowa niemoc i torunianki, mimo braku rotacji, utrzymały 10-punktową przewagę.
Początek drugiej partii należał jednak do AZS PWSZ. Szybkie punkty młodej Darii Stelmach oraz Brewer i było już 21:25. Energa straciła swój rytm i to właśnie drużyna gospodarzy była w natarciu. Chwilę później Olena Ogorodnikowa skorzystała na przewinieniu przeciwniczki i zmniejszyła stratę do dwóch "oczek", ale natychmiast odpowiedziała Aleksandra Pawlak, która wyrosła na liderkę gości. Sytuacja wynikowa mogłaby wyglądać inaczej, gdyby nie liczne głupie straty Akademiczek i fatalna skuteczność z początku spotkania. Ekipie z Torunia trzeba zaś oddać, że miała znakomity fragment meczu, kiedy to wiele rzutów wpadło z dystansu. Po 20 minutach było 40:49.
Gorzowscy kibice liczyli, że po przerwie ich pupilki obudzą się po przerwie świątecznej. Sygnał do ataku dała Alyssia Brewer. Najpierw dwa rzuty z bliska, a potem jeden z dystansu. Do tego dobra obrona, rzut z dystansu Czarnodolskiej i AZS PWSZ wyszedł na prowadzenie! Była to oczywiście chwilowa radość, ale spotkanie natychmiast się wyrównało i tylko to się liczyło. Bój rozpoczął się na nowo i obie drużyny co chwilę zmieniały się na prowadzeniu. Taka gra utrzymała się przez całą kwartę. Nie zabrakło jednak błędów. Gdyby nie straty, AZS mógłby być w dużo lepszej sytuacji, a tak przegrywał przed ostatnią kwartią 60:63. Po przeciwnej stronie nie było już jednak Maurity Reid, która zeszła z powodu pięciu przewinień.
Oba zespoły nie odpuszczały. Torunianki starały się utrzymywać przewagę, a Akademiczki goniły. Brak Reid nieco nadrabiała niska i zwinna Rebecca Harris. Świetnie na jej akcje odpowiedziała jednak Czarnodolska. Zawodniczka AZS-u po chwili grozy po zderzeniu, potem grała już bardzo ambitnie i, co najważniejsze, skutecznie. Trzy "trójki" na pięć prób robią wrażenie. Dzięki temu Energa wciąż bardzo mocno czuła oddech rywalek na plecach. Szala na stronę gorzowską przechyliła się po rzucie Katarzyny Dźwigalskiej na nieco ponad cztery minuty przed końcem. Kapitan gorzowskiego zespołu nieco później dołożyła jeszcze rzut z dystansu. To były jej pierwsze punkty w tym meczu, ale jakże ważne! Niestety, kolejne dwie próby były już nieudane, a wkrótce zawodniczka zeszła z boiska za piąty indywidualny faul. To samo spotkało też Pawlak, więc siła rażenia toruńskiego zespołu spadła na ostatnie półtorej minuty. W ważnym momencie nie pomyliła się Zoll, wykorzystując oba rzuty wolne i dając przewagę trzech punktów. Trafiła jednak Agnieszka Fikiel, a potem Energa Toruń przedłużała, jak tylko mogła i dołożyła Harris. W międzyczasie niepotrzebnie kombinowała z rzutem Olena Ogorodnikowa. Niecałe sześć sekund pozostało do końca, a na tablicy wyników widniał rezultat 78:79. Obaj trenerzy wykorzystali w tym momencie swoje ostatnie przerwy na żądanie. Próbowała Zoll, zebrała i dobijała Katarzyna Jaworska, ale nic z tego i Katarzynki zgarnęły w tym sezonie dublet w pojedynkach z gorzowskim zespołem.
Walki i ambicji na gorzowskim parkiecie było, jak zawsze, mnóstwo. Nie po raz pierwszy zabrakło jednak skuteczności, szczególnie w pierwszych minutach spotkania. Trener Maciejewski po meczu chwalił swoje podopieczne za niezbyt dużą ilość strat, ale wiele z nich popełnione były w głupi sposób. Zabrakło też punktów z linii rzutów wolnych. Na niewiele zdała się więc wygrana zbiórka. Spory wpływ na grę AZS-u mógł mieć mecz I ligi, jaki wcześniej odbył się tego dnia. Czołowe role odgrywały tam aż trzy zawodniczki, które potem były jeszcze potrzebne podczas starcia w ekstraklasie. Mowa o Jaworskiej, Stelmach i Magdalenie Szajtauer. Zmęczenie dało im się we znaki. Tym samym koszykarkom KSSSE AZS PWSZ Gorzów oddaliła się pierwsza czwórka Tauron Basket Ligi Kobiet.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ):Pałaliśmy rządzą rewanżu za dotkliwą porażkę w Toruniu. Tam nie podjęliśmy walki. Szkoda, że ten mecz był akurat po świętach. Ze słabszym przeciwnikiem byśmy to spotkanie przepchali. Zagraliśmy słabe zawody, szczególnie początek. Nie byliśmy zespołem. Po takiej dłuższej przerwie nigdy nie wiadomo, co nas czeka. Myślałem, że będzie to trochę lepiej wyglądało. Musieliśmy cały czas gonić. Kiedy wydawało się, że możemy świętować zwycięstwo, zabrakło skuteczności. Powiedziałem do Roberta, że Harris weźmie to na siebie i albo ten meczy wygra albo przegra. Oddała decydujący rzut i trafiła, mimo bardzo trudnej pozycji. Nie zrobiliśmy zbyt dużo strat, a Toruń potrafi grać agresywnie i wymusić po 30 strat na przeciwniku. Zadecydował początek, brak zgrania, a jeden element był kluczowy: rzuty osobiste. 13 niecelnych rzutów zaważyło. Trzeba pogratulować Toruniowi zwycięstwa, bo wywiózł je z bardzo trudnego terenu.
Elmedin Omanic (trener Energi Toruń):Chciałbym mieć takich kibiców w naszej hali. Mieliśmy jeden cel: wygrać mecz w Gorzowie. Wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno. Chcieliśmy zatrzymać Sharnee Zoll i zrobiliśmy to bardzo dobrze. Brewer też swoje trafiła, ale naszych zadaniem było to, by nie rozegrała się Sharnee. Cieszę się, że wygraliśmy.
Klaudia Czarnodolska (KSSSE AZS PWSZ):Nie weszliśmy w ten mecz najlepiej. Przespaliśmy początek i musieliśmy później gonić. Nasza skuteczność na początku nie była najlepsza i dopiero po pewnym czasie się wstrzeliliśmy. Udało nam się chociaż zagrać lepiej, jak w Toruniu. Jest nad czym pracować. Starałyśmy się grać zespołowo. Kibice z Gorzowa pomagają nam bardzo dużo. Dziękuję im.
Aleksandra Pawlak (Energa Toruń):Od początku wiedzieliśmy, że to może być najważniejszy mecz w rundzie zasadniczej. To trudny teren. Głównym zadaniem było zatrzymać Zoll i to się udało. To zwycięstwo smakuje podwójnie. Gratuluję naszym dziewczynom i trenerowi oraz Gorzowowi bardzo dobrych zmienniczek. Juniorki grały świetnie. Rozwijają się wspaniale.
Komentarze opinie