Gorzowski szpital tak jak inne w kraju zmaga się z problemem braku leków onkologicznych. – Nie odsyłamy pacjentów chorych na raka, ich leczenie jest jednak zdecydowanie droższe – przyznaje Stanisław Dejnowicz, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa gorzowskiego szpitala.
Leki, tzw. cytostatyki, sprowadzane są w tej chwili na zasadzie importu docelowego. Procedury trwają wiele tygodni, a sprowadzony w ten sposób lek jest zdecydowanie droższy. Dyrekcja lecznicy obawia się, że w ten sposób popadnie w kolejne kłopoty finansowe.
- Mamy zapas leków na kilka dni – mówi kierownik apteki gorzowskiego szpitala Jadwiga Hołowacz.
Przede wszystkim brakuje leków produkcji jednej z zagranicznych firm, która postanowiła wycofać z polskiego rynku niektóre produkty. Uznała bowiem, że nie opłaca się ich sprowadzać do naszego kraju.
Komentarze opinie