Były przyjęcia pacjentów, a pieniędzy za udzieloną pomoc jak nie było, tak nie ma. Gdy w marcu nie przyjmowali w gorzowskim szpitalu kardiolodzy, chorzy w większości trafiali na Oddział Wewnętrzny lecznicy przy ulicy Warszawskiej - powiedział nam rzecznik szpitala Krzysztof Cichowlas. Za tych chorych Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłacił placówce.
To była spora grupa osób mówi ordynator oddziału dr Zofia Zadrożna. Jej zdaniem, 98% pacjentów, którzy nie mogli w tym czasie liczyć na pomoc kardiologów z ulicy Dekerta, przyjęli lekarze z jej oddziału. Do Zielonej Góry czy Nowej Soli odsyłani byli tylko ci, którzy wymagali badań i zabiegów w pracowni hemodynamiki. Jak dodał rzecznik lecznicy, chodzi o kwotę około 130. tysięcy złotych. Mimo wysyłania pism do NFZ w tej sprawie, na razie nie ma efektów. O pieniądze, których nie dostał szpital w Gorzowie zapytaliśmy rzeczniczkę lubuskiego oddziału NFZ - Jolantę Krug. Mówi, że sprawa jest w trakcie rozpatrywania. Decyzja ma zapaść w najbliższym czasie. Dodaje, że pacjenci z problemami kardiologicznymi byli leczeni też w Zielonej Górze i Nowej Soli.
Komentarze opinie