Reklama

Beniaminek z Siedlec się postawi?

egorzow.pl - Marcin
11/12/2014 00:41
Przed nami ostatni w tym roku mecz koszykarek we własnej hali. W sobotę drużyna KSSSE AZS PWSZ Gorzów podejmie beniaminka Tauron Basket Ligi, MKK Siedlce.

Zespół prowadzony przez Teodora Mollova zajmuje obecnie 9. miejsce w tabeli żeńskiej ekstraklasy. Siedlczanki zaliczyły bardzo ciekawy początek sezonu, odnosząc dwa poważne triumfy nad Widzewem Łódź i Basketem Konin. Nie lada sensacja była udziałem tej ekipy w 3. kolejce spotkań, kiedy to podejmowały Wisłę Can Pack Kraków. MKK pod Wawelem przegrało zaledwie 55:60. Mistrzynie Polski nie miały łatwo, a po pierwszej połowie przegrywały ośmioma punktami. Sprawę zwycięstwa rozstrzygnęły jednak mocną trzecią kwartą. Na tym skończyła się dobra passa siedleckiej drużyny, która przegrywała mniej lub bardziej zdecydowanie. Do przełamania fatalnej serii siedmiu porażek z rzędu doszło w minioną sobotę, gdy beniaminek pokonał u siebie Basket Gdynię 79:73.

Problemem siedlczanek z pewnością jest wąski skład. Meczowa dziesiątka jest wykorzystywana maksymalnie przez szkoleniowca, choć w składzie znajdują się jeszcze przynajmniej trzy zawodniczki. Niekwestionowaną liderką tego zespołu jest Ukrainka Ganna Zarycka, która średnio notuje blisko 10 zbiórek na mecz i przy tym całkiem solidnie punktuje. Pod względem rzuconych "oczek" minimalnie lepsza jest Eureka Brooks. Jedna z trzech Amerykanek rzuca z całkiem dobrą skutecznością. Nieco dalej w klasyfikacji strzelców są: Magda Bibrzycka i Heather Butler. Cała czwórka często wymienia się podaniami, nawzajem sobie asystując. Jednak to nie Butler wychodzi w wyjściowej piątce, którą uzupełniają Elżbieta Mukosiej i Amy Jaeschke. Z zagranicznych zawodniczek w kadrze jest jeszcze Emina Demirović. Jednak żadna koszykarka z innego kraju, grająca obecnie w MKK Siedlce, nie miała wcześniej przygody w Polsce. Meczową dziesiątkę dopełniają Olivia Tomiałowicz, Paulina Misiek i Katarzyna Salska. Znanych polskich nazwisk nie brakuje, ale i tak to armia zaciężna trzyma wynik.

Gorzowskie Akademiczki nie zamierzają oddawać własnej hali. Szczególnie beniaminkowi. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że z tym może być różnie. AZS PWSZ od pamiętnego pojedynku z Wisłą trwa jednak w zwycięskim transie. Najpierw była trudna wygrana we Wrocławiu ze Ślęzą, właśnie z beniaminkiem, a potem dość nieoczekiwanie łatwiejsze starcie z Glucose ROW Rybnik u siebie. Przed tygodniem pazur pokazała ekipa Pszczółki AZS UMCS Lublin, ale i stamtąd zespół Dariusza Maciejewskiego wrócił zwycięski. Gorzowianki trzymają się twardo piątego miejsca w tabeli i szukają okazji, by wedrzeć się do czołówki. Nie będzie to łatwe, ale niewiele brakuje. Najważniejsze to radzić sobie z zespołami sklasyfikowanymi niżej w tabeli. Wtedy można myśleć o atakowaniu potentatów ligi.

Drużyna z Gorzowa może polegać na Sharnee Zoll, a ostatnio zwyżkę formy zaprezentowała Alyssia Brewer. Swoje robi też Olena Ogorodnikowa. A Polki? Są solidnym wsparciem dla zagranicznego zaciągu i wykorzystują sytuacje, tworzone przez amerykańską rozgrywającą. Bardzo ważna jest rola młodzieży, co podkreślane jest przy każdej okazji. To właśnie punkty tych mniej doświadczonych mogą okazać się decydujące w trudnych i wyrównanych starciach. Czy to sobotnie będzie okazją do sprawdzenia tego?

Początek meczu w sobotę, 13 grudnia, o godzinie 18 w hali PWSZ przy ul. Chopina 52.

Autor: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do