Nie było niespodzianki i w 21. kolejce koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów przegrały we własnej hali z CCC Polkowice. Była to jednak bardzo dotkliwa porażka, a mogła być o wiele większa, gdyby nie to, że "Pomarańczowe" w końcówce odpuściły. Trzeba jednak szybko o tym zapomnieć, bo już trzy dni później podejmujemy próbę, aby po raz drugi w tym sezonie ugryźć Lotos Gdynia, ale tym razem na ich terenie.
Wspomniany mecz z ekipą prowadzoną przez Arkadiusza Rusina zakończył się wynikiem 62:93. Gorzowianki zagrały na fatalnej skuteczności. Najmniej pretensji można mieć do zdobywczyni 20 punktów Lyndry Weaver. 15 oczek dorzuciła Paris Johnson, a 12 Allison Smalley. Polkowiczanki dobrze wyłączyły z gry Agnieszkę Skobel, która zapisała na swoim koncie 11 punktów. Nasza liderka punktowała głównie po przechwytach, a w pozostałych sytuacjach wielokrotnie nie trafiała. CCC wyraźnie zdominowało spotkanie i nie pozwoliło pograć podopiecznym Dariusza Maciejewskiego, dlatego też na ostatnie minuty pojawiły się młode Katarzyna Jaworska i Magdalena Szajtauer. Odrobinę dłużej pograły Justyna Maruszczak i Agata Chaliburda, które niestety popełniły kilka błędów. Podobnym stosunkiem punktowym akademiczki przegrały u siebie również z Toruniem 58:91, a było to na początku lutego. W międzyczasie udało się jednak zwyciężyć na trudnym terenie Widzewa Łódź 65:52. Nadal jednak utrzymujemy szóste miejsce i brakuje już bardzo niewiele, by być pewnymi "ósemki".
Nasze najbliższe rywalki zajmują z kolei drugą pozycję, wciąż myśląc o odzyskaniu utraconej na rzecz Wisły Can-Pack Kraków dominacji. Przypomnijmy, że w zeszłym sezonie Lotos przegrał mecze o brąz właśnie z naszą gorzowską drużyną. W pierwszym spotkaniu obu zespołów w tym sezonie również lepszy był Gorzów, zwyciężając 81:63. Wtedy jeszcze dla AZS-u punktowały Katarzyna Dźwigalska, Tatum Brown i Chioma Nnamaka, których już nie ma w zespole. Po stronie CCC najlepsze były Jolene Anderson i Geraldine Robert. W tamtym meczu zagrały także Ines Ajanovic i była kapitana gorzowskiego AZS-u Justyna Żurowska, które to jednak odeszły, gdyż się nie sprawdziły w drużynie z Gdyni. Oprócz wspomnianych już Robert i Anderson trzon zespołu tworzy jeszcze środkowa z Jamajki Aneika Anna Henry. Z kolei na rozegraniu dzieli i rządzi Słowaczka Ivana Jalcova na zmianę z Natalią Plumbi. Również na dobrej skuteczności gra Magdalena Ziętara.
Wydaje się, że trener Javier Fort Puente ma jednak krótszą i nie tak wyrównaną ławkę, jak szkoleniowiec Polkowic. Czy to jest właśnie szansa dla gorzowianek? Przede wszystkim będzie trzeba zostawić za sobą mecz z Polkowicami i Toruniem, bo będzie on zbyt dużym obciążeniem psychicznym podczas gry z zespołem, który nie przegrał od siedmiu spotkań. Ostatniej porażki gdynianki doznały grając u siebie z Wisłą (73:78). Potem kolejno wygrywały w Łodzi (72:59), z MUKS-em Poznań (88:60), w Pruszkowie (77:63), z Bydgoszczą (98:61), w Brzegu (95:44), z Lesznem (82:53) i przed dwoma dniami u siebie z Rybnikiem (102:64).
Powtórzenie sukcesu sprzed kilku miesięcy będzie dla akademiczek bardzo trudnym zadaniem, tym bardziej, że mecz odbędzie się w Gdyni. Czy akademiczki poradzą sobie z presją? O tym przekonamy się już jutro. Początek spotkania o godzinie 15 w hali HSW Gdynia przy ul. Kazimierza Górskiego.
Komentarze opinie