Zwycięstwem UKS Basket Aleksandrów Łódzki zakończył się X Memoriał Aleksandry Piotrowskiej. Koszykarki AZS PWSZ Gorzów w turnieju rozgrywanym w hali PWSZ, mimo młodego składu, zajęły dobre drugie miejsce. Zadowolony z rezultatów był Robert Pieczyrak.
Akademiczki mierzyły się z zespołami grającymi w I lidze, a w zespole AZS-u zaprezentowały się zawodniczki juniorek starszych i tych juniorek, które nie pojechały z pierwszą drużyną na turniej do Hradec Kralove. Wśród nich była Magdalena Szajtauer, która była jedną z liderek gorzowskiego teamu. Obok niej wspaniale zaprezentowały się Alicja Witkowska oraz druga z zawodniczek rezerwowych pierwszej drużyny, Adriana Kopciuch.
W pierwszym dniu turnieju AZS PWSZ jeden mecz wygrał, a jeden przegrał. Nerwowa była końcówka spotkania z AZS-em Uniwersytet Gdańsk, ale przewagi wystarczyło na dwupunktowy triumf. W drugim sobotnim starciu gorzowianki uległy późniejszemu triumfatorowi zawodów, UKS Basket Aleksandrów Łódzki. - Bardzo mocny zespół, mający cztery bardzo solidne zawodniczki. Chomicka i Bednarczyk grały w Ekstraklasie w barwach Widzewa. Do tego Szmit, która w ŁKS-ie też miała dużo minut plus Milczewska i Tomaszewska, czyli starsze zawodniczki. Graliśmy cały czas na remis. Było 54:52 i przez trzy minuty mieliśmy kilka sytuacji na przełamanie się, ale nie udało się. Sama końcówka zaciemniła obraz meczu, bo dostaliśmy trzy "trójki" i było po meczu. Mówi się trudno, a ja cieszę się, że te zawodniczki pograły - relacjonował asystent Dariusza Maciejewskiego.
W niedzielę Akademiczki walczyły o drugie miejsce w Memoriale. Pojedynek z Liderem Swarzędz rozstrzygnął się już w pierwszej połowie, dzięki kilku udanym rzutom z dystansu w wykonaniu gorzowianek. Słabsza była druga połowa i przyjezdne mogły pokusić się o odrobienie strat, ale gospodynie zachowały na tyle czujności. - Były fragmenty bardzo dobre i słabsze. W tych pierwszych robiliśmy przewagę, a w słabszych przeciwniczki dochodziły. Mecz był cały czas pod kontrolą, ale dziwią mnie proste straty. Daria Stelmach i Karolina Szałas uczą się gry na pozycji "jedynki", bo nie są typowymi jedynkami. Może brak umiejętności albo zmęczenie decydowało o stracie punktów. Trzeba wyciągać wnioski i będziemy nad tym mocno pracować - przyznał Pieczyrak.
Ogółem turniej można zaliczyć do udanych. Młode zawodniczki pograły i miały kolejną naukę na tle teoretycznie mocniejszych rywali. Kilka z tych koszykarek będzie przecież pełnić rolę zmienniczek podstawowej piątki w talii Dariusza Maciejewskiego. - Było bardzo pozytywnie. Najlepszym naszym graczem była Ala Witkowska, ale i Ada (Kopciuch - dop. red.) i Magda (Szajtauer - dop. red) zagrały bardzo dobrze. Po słabszym okresie odbudowały się dwie kolejne zawodniczki: Hania Sługocka i Daria Stelmach. Będziemy spokojnie pracować, a mamy i tak już silną dziesiątkę. Do tego dwie najmłodsze do pomocy i będziemy walczyć w U-20. W przyszłym tygodniu zagramy z ekstraklasowym Koninem. Trzeba się uczyć, a to bardzo fajny test - zdradził opiekun drużyny juniorek. - Jestem bardzo zadowolony. Dziewczyny wykonały kawał dobrej roboty. Z dwunastu kwart zagraliśmy osiem bardzo dobrych. Było kilka przestojów, ale byliśmy trochę zmęczeni, bo dodatkowo graliśmy mecz poza turniejem. Te zawodniczki podstawowe grały dużo czasu i młodsze dostały dodatkowe minuty. Niektóre debiutowały, jak Ola Skorupa i Jagoda Szczęsna. Czekamy jeszcze, żeby doszła Kinga Kominek - dodał na zakończenie Robert Pieczyrak.
Komentarze opinie