Reklama

Andrzej Głuchy - wejście smoka!

16/06/2006 00:34
Wejście smoka. Tak najczęściej określa się powrót Andrzeja Głuchego do Stali Gorzów. Nic też dziwnego, bo zawodnik ten zachwyca w bieżącym sezonie nadzwyczajną skutecznością oraz walecznością. To właśnie dla niego cały stadion bił brawa, gdy widowiskowym atakiem wyprzedził Mikaela Maxa i to właśnie o nim mówi się jako o asie w rękawie trenera Chomskiego. W związku z tym aż trudno uwierzyć, że Głuchy to po prostu skromny chłopak z Ulimia, którego jak się okazuje, sława zdecydowanie „nie kręci”...

O ULIMIU I MĘCZĄCEJ POPULARNOŚCI

-W ostatnim czasie zyskałeś sobie dwa przydomki: Cichy oraz SuperStar. Jak Ty sam się do tego ustosunkowujesz, co Andrzej Głuchy może powiedzieć o sobie?
-Pseudonimem „Cichy” obdarował mnie Pan Krzysztof Hołyński, tłumacząc tym, że jestem spokojny. I z pewnością tak właśnie jest, taki mam charakter. Nie wiem jednak skąd wzięło się drugie przezwisko, nie jestem przecież gwiazdą!

-Ulim, gdzie mieszkasz, to mała wieś, nie wierzę, że nie jesteś tam idolem!
- Myślę, że właśnie tak nie jest! (śmiech) Oczywiście wszyscy mnie znają, ale przecież Ulim nie jest duży i znali mnie już zanim uprawiałem żużel. Nie należę do ludzi, którzy się afiszują. Prędzej w Ulimu kojarzą mnie z meczy piłki nożnej!

-Nie da się jednak ukryć, że w tym roku zyskałeś wielu fanów. Odczuwasz skutki popularności?
-Nie czuję, żeby coś wielkiego się zmieniło. Jest podobnie, jak przed tym sezonem, choć przyznam, że na pewno jestem bardziej zauważany. Ale zadowolony z tego wcale nie jestem! Nie lubię, gdy na przykład idę miastem i ktoś mnie rozpoznaje. To nie jest zbyt przyjemne. Co prawda słyszę miłe słowa od kibiców, to jednak nie można się tak „wyluzować”!

TATA SZEF I PRYWATNOŚĆ...

-Pochodzisz z dużej rodziny, którą często widać na stadionie...
-Tak, prawie wszyscy przychodzą na mecze, aby mnie wspierać. W domu zostaje jedynie mama, która boi się oglądać moje wyścigi. Zawsze jednak słucha relacji w radiu. Ponadto cały Ulim jest ze mną na meczu, wspiera mnie i ten doping zdecydowanie jest odczuwalny.

-Jednakże największy wpływ na Twoje poczynania ma z pewnością tata!
-Tak dokładnie! Głównie tata na razie decyduje o wszystkim, to on mi pomaga, abym rozsądnie kierował moją karierą. Wiele mu zawdzięczam. On kupił mi pierwszy motocykl i zaprowadził na treningi. Tak samo było z podpisaniem kontraktu w tym roku. Klub chciał, abym powrócił na kontrakt amatorski, jednak wraz z tatą już dawno postawiliśmy na zawodowstwo. Wszystko ułożyło się dobrze, a my z tatą sami decydujemy, gdzie robimy sprzęt, kto nam pomaga itp.

-Co robisz w wolnym czasie, jak wyglądają Twoje dni bez żużla?
-Gdy nie mam zawodów często chodzę na dyskoteki, w wakacje lubię jeździć nad wodę. Najbliższe jeziorko znajduje się na „Złotych piaskach” w Dzierżowie. Poza tym dla relaksu gram w piłkę nożną, palanta, lubię sport i we wszystkich tego typu imprezach biorę udział! Wolny czas spędzam jak każdy mój rówieśnik. Spotykam się ze znajomymi i razem coś „kombinujemy”.

-Kim byś był, gdybyś nie został żużlowcem?
-Mechanikiem samochodowym, w końcu mam na to papiery! Skończyłem szkołę zawodową, teraz jednak kontynuuję naukę w zaocznym technikum budowlanym.


POCZĄTKI KARIERY I SEZON 2006

-Właśnie w Ulimiu przez kilka lat funkcjonowała sekcja miniżużla, rozgrywano tam zawody. Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w świecie sportu?
-Pierwszy raz, gdy byłem mały, jeździłem na motocyklu znajomego mojej rodziny. Często do niego chodziłem i wsiadałem na motor. Zainteresował się tym tata, który kupił mi własny, prywatny motocykl. Wtedy poszedłem na pierwsze treningi na miniżużlu, a następnie zapisałem się do szkółki Bogusława Nowaka. Urodziłem się 29 października i choć rocznikowo jestem starszy od Kamila Brzozowskiego i Sławomira Dąbrowskiego to właśnie z nimi zdawałem licencję. Wcześniej po prostu nie mogłem. Pamiętam, że zdanie licencji było dla mnie dużym przeżyciem, bardzo się denerwowałem. Nie przyszło mi to tak łatwo. Następnie rywalizowałem o miejsce w składzie Stali Gorzów, ale trudno nazwać to walką, gdyż moje motocykle były bardzo słabe. Dopiero w Grudziądzu poczyniłem spore postępy. Głównie jest to zasługa sprzętu, który i tak nie był najlepszy, aczkolwiek bez porównania do tego, którym dysponowałem rok wcześniej w Gorzowie.

-Czy prawdą jest, że masz jeden motocykl, który przeznaczasz jedynie na mecz, nie używasz go na treningach?
- Tak! Jest to motocykl na mecze w Gorzowie, oszczędzam go, bo jest dla mnie cenny. Spasowany idealnie z tutejszym torem. Moim sprzętem wraz z tatą opiekuje się mój najlepszy kolega, którego zatrudniłem. Na tą współpracę nie mogę powiedzieć złego słowa. Zawsze wszystko dopięte jest na ostatni guzik!

-Błyszczysz głównie w meczach ligowych, nie masz na swoim koncie spektakularnych sukcesów indywidualnych...
-Nie nastawiam się na spektakularne sukcesy indywidualne. Do każdych zawodów podchodzę jednakowo, czy to liga czy turniej. Chcę zaprezentować się z jak najlepszej strony. Tak samo się przygotowuję i przykładam.

O ŻUŻLU Z INNEJ BECZKI


-Gdyby kibice mieli możliwość usłyszenia co dzieje się pod Twoim kaskiem w trakcie biegu, to usłyszeliby...?
-Chyba nic! Przed każdym starem odczuwam tremę, która mija dopiero wtedy, gdy stanę przed taśmą i zapali się zielone światło. Koncentruję się maksymalnie, myślę o sytuacji na torze, przewiduję. Adrenalina jest jednak tak duża, że trudno żeby coś sobie mówić. Nawet jeżeli dochodzi do upadku. Tak, więc spod mojego kasku pewnie nic byście nie usłyszeli...

-Widziałeś jak Kylmaekorpi pokazywał Ci ręką wskazówki podczas jednego z biegów?
-Owszem widziałem to i dlatego jechałem wewnętrzną częścią toru. Skoro jemu pasowało jechać pod bandą, ja zająłem miejsce przy krawężniku, aby wygrać parą. Ważne, żeby sobie nie przeszkadzać! Co więcej, obcokrajowcy przekazują swoje uwagi dotyczące sprzętu trenerowi, te zaś przekazywane są nam, gdyż nie wszyscy umiemy kontaktować się z nimi bezpośrednio.

-Który żużlowiec jest Twoim autorytetem?
-Tomek Gollob i Billy Hamill. Bardzo lubię Piotra Świat! Szkoda, że nie jeździ w Gorzowie, chciałbym kiedyś być razem z nim w jednej drużynie.

Wywiad pochodzi z programu zawodów Stal Gorzów - GTŻ Grudziądz!
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do