Akt oskarżenia w gorzowskiej aferze budowlanej trafił do gorzowskiego sądu. Zarzuty stawiane dwudziestu osobom obejmują m.in. niegospodarność, łapówkarstwo i narażenie na straty budżetu miasta. Wśród oskarżonych jest prezydent Gorzowa. Prezydent twierdzi, że zarzuty korupcji go nie dotyczą.
Sprawa ciągnęła się ponad 3 lata. Zaczęła się od aresztowania szefa Przedsiębiorstwa Budownictwa Inżynieryjnego, które budowało na zlecenie miasta m.in. trasę średnicową. Nieprawidłowości dotyczyły m.in. podwójnego finansowania tych samych prac i zapłaty za to, czego nie wykonano. Biegli ustalili, że to, co było w planach odbiega od tego, co zrobiono rzeczywiście. A zapłata była jak za dobrze i w pełni wykonaną pracę. Pod zleceniem zapłaty miał się podpisać także prezydent, który spędził w areszcie w Szczecinie trzy miesiące. Prezydent cały czas twierdzi, że nigdy nie działał na szkodę miasta. Jeszcze kilka dni temu mówił nam, że ze zbliżającego się zakończenia śledztwa się cieszy, a zarzutów się nie boi.
O komentarz poprosiliśmy radnych. Przewodniczący klubu PiS Arkadiusz Marcinkiewicz, nie chciał komentować sprawy, zanim nie pozna aktu oskarżenia. Natomiast przewodniczący gorzowskiej Platformy Obywatelskiej Witold Pahl oraz Zbigniew Żbikowski z LiD zgodnie mówią, że najwyższy czas na finał tej sprawy. Obaj dodają też, że liczą na sprawiedliwy proces.
Jak powiedział nam Joachim Wieliczuk przewodniczący Wydziału Drugiego Karnego - akt oskarżenia liczy ponad 160 stron. Na sądową wokandę trafi najprawdopodobniej na początku lipca.
Komentarze opinie