Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów nie miały najmniejszych problemów z pokonaniem KING Wilków Morskich Szczecin. Sparing zakończył się wynikiem 69:38.
Mecz od początku toczył się pod dyktando podopiecznych Dariusza Maciejewskiego, które do spotkania przystąpiły w ośmioosobowym składzie. Zagrały nasze czołowe zawodniczki, gdyż juniorki udały się do Gdyni na Mistrzostwa Polski Juniorek Starszych. Do gry po zapaleniu oskrzeli powróciła Aleksandra Drzewińska. - Dobrze się grało. Wszystko jest już dobrze - mówiła. Odrobinę gorzej w wykonaniu gorzowianek wygląda trzecia kwarta. W tej partii przyjezdne wywalczyły remis, a to dzięki dobrej grze zaraz po przerwie. Jednak wypracowana wcześniej przewaga Akademiczek nie była ani przez chwilę zagrożona. Z pewnością spora w tym zasługa Agnieszki Makowskiej, która czterokrotnie rzuciła za trzy punkty. - Musimy grać, bo mamy dwa tygodnie przerwy. Na pewno widać różnicę między I ligą, a naszym zespołem. Wartościowy sparing, bo to zawsze lepsze niż trening. Z wyniku nie wyciągam daleko idących wniosków. Cieszę się Szczecin do nas przyjechał i mogliśmy zagrać. - powiedział nam trener AZS PWSZ.
Gorzowianki zagrały w składzie Aleksandra Drzewińska, Agnieszka Makowska, Agnieszka Skobel, Chineze Nwagbo, Sybil Dosty, Claudia Trębicka i Patrycja Czarnodolska. Ta ostatnia to jedna z młodszych koszykarek, która miała okazję po raz pierwszy zagrać u boku dziewczyn z pierwszego składu. Pod koniec udało się nawet zdobyć punkty. Warto odnotować jeszcze dłuższą chwilę nieobecności Nwagbo, która ucierpiała w jednym ze starć, ale nie było to nic poważnego. Na kilka minut udała się tylko do gabinetu fizjoterapeuty, po czym z uśmiechem wróciła do gry. Dla naszych koszykarek była to dobra okazja do potrenowania celności rzutów w czasie gry i pokazania indywidualnych umiejętności. W takim zestawieniu trudno było myśleć o testowaniu nowych zagrań. Głównym celem było zachowanie rytmu meczowego przed ostatnimi spotkaniami rundy zasadniczej z Artego Bydgoszcz i Widzewem Łódź.
Drugi test-mecz ze szczeciniankami 6 lutego o godzinie 18, również w hali przy ul. Chopina.
Komentarze opinie