Akademicki pojedynek Gorzowa z Lublinem już w sobotę
egorzow.pl - Marcin
04/12/2014 16:11
Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów czeka kolejne wyjazdowe spotkanie z beniaminkiem Tauron Basket Ligi Kobiet. Gorzowianki tym razem zmierzą się z Pszczółką AZS UMCS Lublin. Zapowiada się niezwykle emocjonujące widowisko.
Dlaczego drużyna świeżo po awansie może doprowadzić do ciekawego meczu? Przekonały się o tym polkowiczanki, które dość sensacyjnie przegrały w zaległym pojedynku 3. kolejki. W Lublinie co prawda nie zagrała Helena Sverrisdottir, ale nie zmienia to faktu, że zwycięstwo zgarnęła drużyna z Lublina. Różnica była niewielka, bo padł rezultat 63:59. CCC miało sporo problemów, a atutem lublinianek był trener Krzysztof Szewczyk, który dość sporo wie o zespole "Pomarańczowych". Po tym starciu AZS UMCS zajmuje 8. miejsce w tabeli z czterema zwycięstwami i pięcioma porażkami na koncie. "Pszczółki" po dość dotkliwych porażkach ze Ślęzą (54:73 u siebie) i Glucose ROW Rybnik (68:86 na wyjeździe) podniosły się z kolan, ogrywając innego beniaminka, MKK Siedlce aż 90:70. A teraz doszedł jeszcze wspaniały mecz z CCC. To z całą pewnością uskrzydla.
Jeśli chodzi o kadrę Szewczyka, to jest ona dość młoda. Są tylko dwie zawodniczki urodzone przed 1989 rokiem, mianowicie Grażyna Witkoś i Natalia Żandarska. Pierwsza z wymienionych grywa nawet w rezerwowej ekipie w I lidze, gdzie spędziła całą swoją dotychczasową karierę. Z kolei 30-letnia Natalia ma za sobą występy w Poznaniu i Bydgoszczy, a w poprzednim sezonie grała w Szczecinie. Wszystko na poziomie ekstraklasowym, dlatego nie dziwi fakt, że niemal zawsze jest w podstawowej piątce. Liderkami są jednak Amerykanki: Hanna Luburgh i Chelsea Poppens. Ich skuteczność pozostawia sporo do życzenia przy ilości tworzonych sytuacji, ale i tak zdobywają najwięcej punktów dla Akademiczek z Lublina. Rolę czołowej asystentki spełnia zaś wychowanka ROW-u Rybnik, Aldona Morawiec. Ważne punkty dorzucają też pozostałe zagraniczne zawodniczki, czyli Lejla Bejtic, Angel Robinson i Dara Taylor. W osobach Luburgh i Poppens na pozycji silnej skrzydłowej konkurencję ma znana z gry ekstraklasowych parkietach, Aneta Kotnis. 25-latka ma za sobą epizody w Wiśle Kraków, a ostatnie dwa lata była liderką KING Wilki Morskie Szczecin.
Podopieczne Dariusza Maciejewskiego skrupulatnie zbierają kolejne punkty, choć łatwo nie jest. Po całkiem dobrej serii meczów u siebie, zakończonych nieco pechową porażką z Wisłą Can Pack Kraków przyszedł czas na wyjazd. Wracając na chwilę do starcia z "Białą Gwiazdą", to kibice mogli czuć się zawiedzeni, bo przegrana była minimalna (66:71). Zabrakło jednak sił, bo gorzowianki przegrywały nawet różnicą 21 punktów! Taka pogoń to i tak spory sukces w pojedynku z mistrzyniami Polski. Po tym wymagającym meczu Akademiczki pojechały do Wrocławia i napotkały tam spory opór tegorocznego beniaminka, Ślęzy. Udało się jednak wygrać 76:72. Emocji spodziewano się też w miniony weekend, kiedy to do Gorzowa przyjeżdżały rybniczanki. Ostatnie spotkania obu tych ekip były niesamowicie pasjonującymi pojedynkami. Tym razem było jednak inaczej i AZS PWSZ kontrował grę od początku do końca, tracąc nieco przewagi z powodu gry młodszych zawodniczek.
To właśnie od postawy tych ostatnich wiele zależy, dlatego nie dziwi taki ruch szkoleniowca. Mniej doświadczone koszykarki stanowią lwią część zespołu. Ktoś musi choć na chwilę zmieniać podstawową piątkę, która daje z siebie wszystko. Mowa głównie o Alyssi Brewer, Katarzynie Dźwigalskiej, Olenie Ogorodnikowej i Izabeli Piekarskiej. Nie z tej ziemi jest natomiast Sharnee Zoll. Rozgrywająca ostatnio była bardzo blisko drugiego w tym sezonie triple-double, tak rzadko oglądanego na parkietach w żeńskiej koszykówce. Amerykanka potrafi grać przez całe 40 minut i jest motorem napędowym drużyny Maciejewskiego. Z Zoll w takiej formie ekipa z Gorzowa może zajść wysoko. Póki co zajmuje piąte miejsce w tabeli TBLK.
Spotkanie z Pszczółka AZS UMCS Lublin rozpocznie się w sobotę, 6 grudnia, o godzinie 17 w hali MOSiR Bystrzyca w Lublinie.
Komentarze opinie