Zakończyły się mowy końcowe obrońców oskarżonych w procesie w tzw. aferze budowlanej w Gorzowie
Dziś mowę końcową wygłosił oskarżony Władysław Żelazowski. Przytoczył słowa starożytnego prawnika Ulpiana twierdzącego, że – zbyt rygorystyczne stosowanie prawa prowadzi do bezprawia-. Żelazowski mówił, że – prócz litery prawa ma ono też ducha i powinno się je stosować zgodnie z nim. Proszę też o rozważenie czy wobec wszystkich dowodów, oświadczeń i dokumentów składanych w sądzie, jestem winien czynów które prokuratura zawarła w akcie oskarżenia-. Dodał ponadto, że jest jednym z najstarszych oskarżonych w tym procesie. – Całe moje życie zawodowe prowadziłem bez jakichkolwiek konfliktów z prawem i wymiarem sprawiedliwości. Poświęciłem się pracy ( w Urzędzie Miasta), radując się z każdej inwestycji która stopniowo zmieniała oblicze tego miasta. W tym okresie miałem wielokrotnie do czynienia z organami kontrolnymi zarówno polskimi jak i unijnymi. Nie stwierdzono sytuacji które dawałyby podstawy do sięgania po instytucje wymiaru sprawiedliwości-. Krytykował też fachowość i bezstronność biegłych – zwłaszcza biegłej Teresy Paczkowskiej. Raesumując przyznał, że sytuacja ostatnich siedmiu lat jest dla jego rodziny – zwłaszcza dla żony – bardzo trudna. Prosił sąd o oczyszczenie go z zarzutów i uniewinnienie. Głos zabrał także Andrzej Korski – były wiceprezydent Gorzowa – odpowiedzialny wówczas za inwestycje miejskie. W swojej mowie końcowej Korski stwierdził, że – długo zastanawiałem się co powinienem powiedzieć jako ostatni z zabierających głos. Nie będę mówił o zarzutach, o argumentach zbijających te zarzuty, bowiem wiele o nich powiedziano w trakcie procesu. 33 lata temu jako absolwent Politechniki Poznańskiej przyjechałem do Gorzowa .. i tu zostałem. Czuję się związany z tym miastem. W międzyczasie starałem się tak pracować, aby chodząc po jego ulicach móc pokazać to co po sobie zostawiłem. Kilkanaście tysięcy ludzi mieszka w mieszkaniach które wybudowałem.Kilka ulic i obiektów publicznych powstało, bo chciało mi się chcieć budować w tym mieście coś, co wcześniej nie było budowane. Z grupą współpracowników budowaliśmy w Gorzowie podwaliny tego, co obecnie mamy. Ze swoimi współpracownikami – których część siedzi na ławie oskarżonych – budowalismy tak, by nasze miasto wyróżniało się na tle innych miast w kraju. Gorzów dzięki naszej pracy wyróżnia się pozytywnie i to wbrew temu co twierdzi oskarżyciel. Ale po 7 latach od momentu postawienia pierwszych zarzutów, po przebiegu tego procesu, zaczynam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłem, że w tym mieście pozostałem, że chciało mi się chcieć pracować tak jak pracowałem. Nie zasłużyłem – przez ostatnie 7 lat – na to, by jeszcze przed wydaniem wyroku ponieść taką karę jaką obecnie ponoszę- mówił Andrzej Korski, prosząc sąd o uniewinnienie. Przypomnijmy, że prokuratura - dla Władysława Żelazowskiego – wnioskowała o karę 2,5 roku więzienia oraz naprawienie szkody dla Urzędu Miasta w wysokości 1,8 miliona złotych. W stosunku do Andrzeja Korskiego, prokuratura domaga się kary 5 lat pozbawienia wolności, 10 lat zakazu pełnienia kierowniczych funkcji w administracji państwowej i 1 miliona złotych dla Urzędu Miasta jako pokrycie szkód.
Komentarze opinie