Miejsce jest specyficzne, święta pod względem organizacyjnym wyglądają tu jak w większości domów, wyróżnia je jednak atmosfera szczególnej bliskości. Mowa o hospicjum św. Kamila. Jak mówi siostra Michaela Rak - podczas składania życzeń nie ma tu ogólnikowych stwierdzeń- wszystkiego najlepszego, pomyślności, każde zdanie jest wyważone, niebanalne i prawdziwe. "To są prawie życzenia- testamenty"- mówi siostra Michaela. Jak opowiada- trudno powiedzieć, że zasiadają do stołów, bo trzeba do nich przynieśc łóżka niektórych chorych. Razem z nimi są bliscy, wolontariusze, lekarze i pracownicy. "Pomimo cierpienia, zmagania się z chorobą, u większości jest uśmiech i blask w oku, gdy śpiewamy kolędy"- mówi siostra Michaela. I dodaje, że są też chorzy, zwłaszcza ci, dla których to pierwsze święta w tym miejscu, ktorzy odczuwają nostalgię za domem. Rodzi się w nich lęk i pytania: jak będzie ze świętami gdy tego wszystkiego, co mieli w domach, wokół nich nie ma. To już zadanie dla pracowników hospicjum. Wśród jego "dobrych duchów" jest ks. bp Edward Dajczak, który ma znakomity kontakt z ludźmi, przytula chorych, błogosławi ich. Przede wszystkim zaś mówi, że w tym szczególnym czasie muszą ukierunkować myśli w stronę Boga obecnego wśród nas, dającego nam sił, bo wszystko byłoby mało warte, gdyby nie Jego tajemnica.
Komentarze opinie