Dzisiejszego wieczora koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów rozgrywały trzeci mecz finałowy Ford Germaz Ekstraklasy przeciwko Lotosowi w Gdyni. Akademiczki bo bardzo ciekawym spotkaniu przegrały 68:75.
Walkę o pierwszą piłkę z Ivaną Matovic wygrała Nicky Anosike. Po faulu i wznowieniu gry padły pierwsze punkty, a to za sprawą Liudmily Sapovej. Chwilę później wyrównała Tanasha Wright, która nie była pilnowana i bez problemu dostała się pod kosz. Już po dwóch minutach gry ucierpiała Rosjanka grająca w barwach AZS-u. Niestety, okazało się, że jest to poważna kontuzja kostki i Luda nie zagra także w jutrzejszym spotkaniu. Przy stanie 10:3 dla Lotosu o czas poprosił trener Dariusz Maciejewski. Nasze koszykarki bardzo słabo wypadały, jeśli chodzi o skuteczność. Najgorzej spisywała się Anosike. Gorzowski zespół stać było jednak na pojedyncze zrywy. Chociażby przejęcie piłki od Matovic, które po szybkim kontrataku wykorzystała Yuliya Dureika. Pod koniec tej pierwszej kwarty na boisku pojawiła się Marta Urbaniak, która grała bezbarwnie w spotkaniach, które odbyły się w Gorzowie. Tym razem jednak już chwilę po wejściu rzuciła celnie zza linii 6,25m. Po 10 minutach wynik brzmiał 21:17. Lotos cały czas prowadził, choć rozmiary tej przewagi często się zmieniały, a to głównie za sprawą paru trafień z dystansu w wykonaniu Sidney Spencer.
Na początku drugiej części gry nieudana akcja gdynianek, a w odpowiedzi ładny manewr Samanthy Richards. Nasza rozgrywająca podbiegła pod kosz, wyskoczyła i po obrocie tyłem do kosza wrzuciła piłkę w środek obręczy. Słabo spisywała się dziś Anosike, ale jednak w swojej popisowej akcji była nieomylna. Atakowana pod koszem rywalek zrobiła charakterystyczny krok do tyłu, jednocześnie się odchylając i rzucając celnie do kosza. Jest to dość często stosowane zagranie przez Amerykankę. Znowu zawodziła obrona. Przy dwóch okazjach nie została zebrana piłka w strefie obronnej, co ostatecznie kosztowało stratę trzech punktów. Na 4 minuty przed końcem było 29:28. Jednak solidny atak naszej rozgrywającej pozwolił nareszcie wysunąć się akademiczkom na prowadzenie. Do końca drugiej kwarty pojedynek prowadzony był na styku. Przewagę uzyskały podopieczne Jacka Winnickiego po kolejnej trójce Urbaniak. Po pierwszej połowie Lotos wygrywał 35:32.
Składy na drugą połowę wyglądały następująco. W zespole Lotosu Wright, Matovic, Phillips, Urbaniak, Leciejewska. Natomiast w Gorzowie: Spencer, Żurowska, Richards, Dureika, Piekarska. Od dwóch punktów tą trzecią partię rozpoczęła Erin Phillips. Następnie nie trafiła już Matovic. Nie pomyliła się natomiast Urbaniak przy próbie z dystansu. Na trzy i pół minuty przed końcem tej części gry było 44:41 dla gospodarzy. W ładny sposób jedną z akcji zakończyła Katarzyna Dżwigalska. Dostała podanie i po krótkim namyśle rzuciła sprzed linii 6 m 25 cm, trafiając. Pierwsza próba rzutu w całym meczu, ale skuteczna. Później starała się o drugą trójkę, ale zabrakło szczęścia. Kolejna dobra indywidualna akcja Anosike to przejście między dwoma zawodniczkami przez bardzo ciasny tunel. Nicky następnie się odwróciła i trafiła do kosza i po raz kolejny tylko jeden punkt przewagi miał Lotos. Po nieudanym ataku gospodarzy Dureika wyprowadziła zespół z miasta nad Wartą na prowadzenie 50:49. Trzecią kwartę efektownym rzutem za trzy zakończyła Spencer i Gorzów prowadził 53:49.
Bardzo dobra końcówka pozwoliła podopiecznym szkoleniowca reprezentacji Polski wyjść na prowadzenie.
Ostatnią część spotkania znów gorzej zaczęła nasza drużyna. Phillips zaś dopisała na swoje konto jeszcze jedną trójkę. Na prowadzenie 55:53 zespół znad wybrzeża wyprowadziła Marta Urbaniak, która ponownie rzuciła z dystansu, nie przejmując się tym, że prawie skończył się czas 24 sekund. W jednej z akcji zabrakło odrobinę pewności siebie. Richards straciła piłkę na rzecz swojej rodaczki Phillips. Ta podała do Roneeki Hodges, która nie mogła nie wykorzystać tej okazji. Zaczęły się trochę gubić nasze koszykarki. Długo szukały sobie miejsca podopieczne Jacka Winnickiego, aż w końcu wolną przestrzeń uzyskała Matovic i pokarała nasz zespół rzutem za trzy. Natychmiastowa jednak była odpowiedź Izabeli Piekarskiej. Końcówka to już była typowa gra nerwów. Zbyt liczne faule gdynianek dawały rzuty naszej ekipie, ale za indywidualne przewinienia mecz zakończyła Agnieszka Kaczmarczyk. Pod koniec również gorzowianki faulowany, by w jakiś sposób zatrzymać akcje mistrzyń Polski. Co jakiś czas swoją obecność podkreślała Urbaniak, która zagrała znakomity mecz. Może nie trafiła żadnego z trzech rzutów za 2 punkty, ale aż 70% skuteczności przy dystansowych próbach to wspaniały wynik. Najbardziej dotknięta faulami była Richards. Na niecałą minutę przed końcem było 68:66, lecz decydujący cios zadała Wright, zdobywając 3 punkty. W odpowiedzi nieskuteczna była Justyna Żurowska z dalszej odległości, a także Dureika spod kosza.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 75:68. Świetna dyspozycja rzutowa Marty Urbaniak była ogromnym atutem dla Gdyni. Zdobyła aż 21 punktów. Po 14 zaś Wright, Magdalena Leciejewska, a także Phillips. To one były główną siłą napędową swojego zespołu. Gorzowianki niestety zostały osłabione brakiem Liudmily Sapovej. Przeważały momenty słabej skuteczności. Nienajlepsza była również zbiórka. Konsekwentnie trener Maciejewski nie zmieniał strategii i AZS bronił się strefą. Nie było krycia każdy swego. Czasami bardzo się to opłacało, jednak czasami zbyt wolno dobiegały nasze zawodniczki i wtedy traciliśmy punkty. Fatalna skuteczność rzutów za dwa Piekarskiej i Anosike. Także nie za wiele prób za trzy zakończonych powodzeniem. Naszą obronę często rozbijały bardzo szybkie podania mistrzyń Polski. Teraz pozostało wygrać czwarty mecz finałowy i spotkać się w decydującym starciu w Gorzowie. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 16:15 i również będzie transmitowane na antenie TVP Sport.
Komentarze opinie