Nie wykluczają głodówki, albo wyjścia na ulice i blokad. Pracownicy gorzowskiego szpitala, którzy nie dostali całych wypłat, są zdesperowani. W piątek wieczorem związki wypłacały swoim członkom zasiłki, bo niektórzy nie mieli na chleb. Winą za wszystko obarczają Narodowy Fundusz Zdrowia - mówi nam przewodniczący szpitalnej Solidarności Andrzej Andrzejczak, gość Cafe Batavia.
Pracownicy lecznicy dostali tylko niespełna połowę wypłat. Zgodzili się, by część pieniędzy, jakie szpital miał na wynagrodzenia, zostawić na leki. - Ludzie żądają krwi - mówi nam Andrzejczak. I dodaje, że ma sygnały z Podkarpacia i Dolnego Śląska, że jeśli gorzowski szpital ruszy z protestem, ruszy lawina. Jolanta Krug z NFZ tłumaczy tymczasem, że Fundusz musi działać zgodnie z obowiązującym prawem i to dlatego pieniądze są na razie w jego dyspozycji. Ma on 14 dni, by przekazać je na odpowiednie konto. W tym samym czasie szpital powinien porozumieć się w sprawie płatności ze swoimi wierzycielami.
Tymczasem od jutra firma Deloite & Touche rozpocznie audyt w naszym szpitalu. Na jego podstawie firma ma opracować plan naprawczy placówki. Będzie to bardzo pomocne w działaniach, które już podjęła nowa dyrekcja mówi rzecznik prasowy dyrekcji Krzysztof Cichowlas. Jednym z działań ma być wypowiedzenie umowy na prowadzenie przez szpital podstawowej opieki zdrowotnej.
Komentarze opinie